Wraz z nadejściem nowego roku powróciło moje coroczne postanowienie
prowadzenia kalendarza.
Rok w rok zaczynam bardzo ambitnie. Uzupełniam pierwszą stronę i wpisuję umówione już terminy.
Kalendarz tak leży na biurku przy komputerze i ... leży.
Na tym kończy się jego żywot.
Dostałam od Męża kalendarz Moleskine.
Piękny papier zamknięty w czarnej oprawie.
Moleskine jest następcą notebooka używanego przez artystów między innymi Vincenta van Gogha i Picassa.
Wspaniała jakość wykonania i piękny prosty design.
Planuję więc dalej regularnie i skrzętnie wpisywać wszystko co warte zapamiętania.
Całą rodzinną i biznesową organizację.
Szczepienia, wizyty u lekarzy na które czeka się rok i rzeczywiście trzeba to zapisać bo inaczej nie zapamiętasz..., aktualne zamówienia, spotkania, rzeczy do kupienia, do zrobienia,
listy zakupów, adresy www i inne sruty pierduty.
Zapiszę wszystko!
Kalendarz jest ładny, zgrabny , cienki więc zabierać go będę ze sobą w tej swojej wypchanej po brzegi torbie do wózka. Zmieści się tam i on.
Planuję w nim nawet tematy postów, dacie wiarę?
Oszalałam :)
Ciekawa jestem, czy Wy prowadzicie takie kalendarze?!
Dajcie znać w komentarzach czy lubicie prowadzić taką organizację i co zapisujecie.
Miłego dnia!
Mam podobnie zawsze z początkiem roku skrupulatnie uzupełniam pierwsze strony kalendarza, ale przychodzi moment, gdy się z nim żegnam... wracam do notatnika i kalendarza w telefonie... bez którego nie umiem funkcjonować... zawsze mam go przy sobie...a kalendarz jak dla mnie to tylko dodatkowy atrybut obciążający moją torbę... choć mam taki jeden wyjątkowy, z wymiennymi kartkami...zapisane wyrzucam a nowe wkładam..:) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć, że nie jestem w tym sama :)) Czyli jest jeszcze ktoś tak "zorganizowany" jak ja , haha :)
UsuńMoże tym razem się uda? :P
Ja prowadzę kalendarz od kilku lat. Teraz, na studiach, nie wyobrażałam sobie, żebym go nie miała. :)
OdpowiedzUsuńna studiach na pewno się przydaje :)
UsuńOd kilku lat kalendarz jest moim centrum dowodzenia, mam problem z inną rzeczą- nie umiem się z nim rozstać wraz z końcem roku i w efekcie mam kilka zapisanych, z ubiegłych lat i nie umiem ich wyrzucić ;)
OdpowiedzUsuńMam podobnie taki kalendarz to kronika naszego życia ;-)
Usuńhaha tak, ja też trzymam te wszystkie kalendarze, w których prawie nic nie mam zapisane :D
UsuńŚliczna szklanka czy świecznik jelonkiem :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo kubeczek z h&m home :)
UsuńBez kalendarza sie nie ruszam . Zaplanowane, zapisane, zrobione :-)
OdpowiedzUsuńOoo! i ja też tak chcę :D
UsuńZapisuję o realizuję krok po kroku. W rodzinie i to takiej jak moja to konieczność. Terminy, spotkania, PRACA, lista leków dla babci, tytuły książek,które chce kupić dla siebie i rodziny, wyszperane adresy w necie, numery telefonów. Lubie zaglądać do moich starych kalendarzy na przykład do tego,kiedy byłam w ciąży, albo do tego ze studiów ehhhh :))) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńSuper! Podziwiam za to :) Wyobrażam sobie, że taki kalendarz w którym się notuje , to duże ułatwienie tym pędzącym życiu :)
UsuńPozdrawiam
Ja zdecydowałam się na mały kalendarzyk ze Zwieciadła. Im mniejszy tym cześciej mam go ze sobą i wszytsko mi się w nim mieści :)
OdpowiedzUsuńCoś jest w tej wielkości ;)
UsuńOj z tymi postanowieniami to bywa bardzo różnie. Ja miałam skupić się na testowaniu nowych kosmetyków, aby bardziej o siebie zadbać i na tym, aby kupować sprawdzone produkty, no ale jeszcze nic nowego nie kupiłam.
OdpowiedzUsuń